Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/167

Ta strona została przepisana.

znużoną i chcę się oddalić. Chciej więc zobaczyć, czy jest ogień w mym pokoju.
Pettibona czuła niepowściągnioną żądzę odpowiedzieć młodej swej pani, iż mogła się sama dowiedzieć o tem, lecz umiarkowanie przemogło niechęć i po kilku chwilach zwłoki, jakby dla utrzymania swej godności, wykonała ten rozkaz. Wiadomość jaką przyniosła, była zadowalniającą i Elżbieta oddaliła się życząc dobrej nocy ochmistrzyni i Beniaminowi, układającemu drwa w piecu.
Jak tylko wyszła, wnet Remarquable dała się słyszeć z mową, która nie będąc ani krytyką, ani pochwałą młodej jej pani, wyrażała jednak wiele niechęci. Beniamin nie zwracał na to wcale uwagi i starannie się krzątał koło ognia. W końcu poszedł zobaczyć termometr, potem wydobył z kredensu to, co wystarczyłoby do utrzymania w człowieku wewnętrznego ciepła, bez pomocy wielkiej ilości drzewa nawalonego do pieca. Przybliżywszy doń mały stolik, postawił na nim butelki i szklanki, wziął dwa krzesła, usiadł na jednem, napełnił swą szklankę i tak przemówił do swej towarzyszki:
— Dalej mistress Pettibono, dalej, postaw się na kotwicy w tem krześle. Na dworze wiatr wschodnio-północnowschodni, lecz nie to nie znaczy, z jakiej on dmie strony. Tam na spodzie okrętu murzynom gorąco przy ogniu, przed którym możnaby całego upiec wołu; tutaj ciepłomierz wskazuje 55 stopień, lecz jeżeli to drzewo jaworowe ma jaką wartość, to nim pół godziny upłynie, będzie na nim o dziesięć stopni więcej. Zbliż się więc, usiądź i powiedz mi, co myślisz o naszej młodej pani?
— Mojem zdaniem panie Beniaminie Penguillanie...
— Ben Pompo, nazywaj mię Ben Pompo, mistress Remarquable, dzisiaj wigilia Bożego Narodzenia i mam zamiar wypompować aż do dna te butelki.
— Dziwny z ciebie człowiek Beniaminie, miałam ci powiedzieć, iż wkrótce ujrzymy w tym domu wielkie odmiany.