Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/171

Ta strona została przepisana.

ten. Nie przeto jednak, iż chciałabym tu zostać, Bogu dzięki, nie będę się kłopotała w znalezieniu dla siebie drugiego, i łatwiej mi bez niego się obejść, niż temu domowi bezemnie. Tego tylko odżałować nie mogę, żem się tu dostała, co jednak nie nastąpiłoby, gdybym przewidzieć mogła, jak się to wszystko skończy.
— Ale ponieważ przez czas tak długi zostawałaś na tym statku, musiałaś się przeświadczyć że dobrze płynął.
— Jeśli chcesz tem dać do zrozumienia, iż miejsce było dobre, zgadzam się na to i nic nie mam do wyrzucenia, ani sędziemu, ani panu Jonesowi. Ale powtarzam, że wkrótce się zmieni, gdy zobaczymy na czele domu tego, małą? szpetną błaźnicę.
— Szpetna! — zawołał Beniamin, otwierając szeroko oczy, które sen już poczynał przymykać — szpetna! do pioruna! tyle znaczyłoby, co powiedzieć, iż Boadicea nie była dobrze zbudowaną fregatą. Jakże do dyabła! czegóż więc jej braknie? czyliż nie ma oczu tak jaśniejących, jak gwiazda poranna, włosów tak czarnych, jak liny okrętowe najlepiej smołą oblane? Poruszenia jej nie sąż-li tak przyjemne, jak korwety w najlepsze opatrzonej żagle? Na mą duszę, figura zdobiąca rufę Boadicei, niczem się przy niej wydałaby, a jednak podług tego com słyszał od mówiących do kapitana, był to portret królowej, a już też królowe muszą zawsze być piękne, któż bowiem od króla większe ma prawo do posiadania pięknej małżonki?
— Mów przyzwoiciej Beniaminie, jeśli chcesz abym ci dotrzymała towarzystwa. Nie mogę twierdzić, aby ona nie była powabną, na pierwszy rzut oka, lecz utrzymuję, iż żyć z nią nie będzie sposobu. Podług tego, co mi powiadał pan Jones, spodziewałam się zobaczyć w niej wzór wszystkich doskonałości, lecz zdaniem mojem Ludwika Grant jest dwadzieścia razy milszą od Betsy Templ. Już się sądzi być wielką panią, że słówka przemówić nie chce do biednej służebnej. Kiedym zapytała o czem myślała tutaj przyby-