Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/176

Ta strona została przepisana.

Aggy obiecał być uważnym w wykonaniu jego rozkazów, podniósł dollara ze śniegu, wyrzucił go w górę o dwadzieścia stóp na powietrze, zręcznie schwytał ręką spadającego i pobiegł do kuchni, aby się pochwalić z odebranego podarku, z sercem tak lekkiem jak fizyognomia jego była radośną.
— Bądź spokojnym drogi wujaszku — rzekła Elżbieta — tylko co otwierałam drzwi od pokoju mojego ojca, śpi jeszcze głęboko. Możemy w zupełnej spokojności odbyć naszą przechadzkę i wszystkie honory dnia tego przy was zostaną.
— Marmaduk jest twoim ojcem Elżbieto, ale muszę powiedzieć, że lubi pierwszeństwo wszędzie, nawet w drobnostkach. Co do mnie, tylko z powodu spółubiegających się staram się o to, albowiem rzecz z siebie nic nie znacząca, czasem nabiera wagi, gdy się wielu o nią jednocześnie ubiega. Tak i w tem zdarzeniu, chcę uprzedzić braciszka, gdyż pragnie iść ze mną w zawody.
— Wszystko to bardzo jasno wujaszku; gdybyś był jeden na świecie, nie troszczyłbyś się bynajmniej o zaszczyty, ponieważ wiele ludzi do nich dąży, i ty się o nie starasz, nie dla nich samych, lecz jedynie dla tego, iż wielu jest spółzawodników.
— Na to samo wyjdzie Elżusiu, widzę, że z ciebie pojętna dziewczyna i cześć jednasz swym mistrzom. Może nie wiesz o tem, iż ja to jestem przyczyną, że cię oddano na pensyą w Nowym Yorku; skoro tylko bowiem ojciec twój o tem nadmienił, napisałem zaraz do przyjaciela mojego w tem mieście i z jego to rekomendacyi ciebie umieszczono. Lecz w tej rzeczy nie jeden szturm przypuścić musiałem do braciszka, uparty jest zazwyczaj, a jednak zmusiłem go do poddania się.
— Wybacz mojemu ojcu, gdybyś wiedział, co on dla ciebie wujaszku uczynił, pod ten czas, gdyś był w Albany, więcejbyś go oszczędzał.
— Dla mnie? zawołał Ryszard, zatrzymując się dla namyślenia się. Ah! domyślam się, przywiózł mi plan no-