Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/179

Ta strona została przepisana.

staną, zwalone i grunt się uprzątnie, gdy się domy wzniosą z obu stron, pytam się cię czyli Templton nie przemieni się w piękne miasto. Tak jest, będę miał czterech pomocników, oprócz stróża więzienia.
— Nie mogę pomiarkować jak tu można otworzyć ulice na tym gruncie bagnistym i wzgórkami okrytym.
— Bagna, góry, drzewa, sadzawki, nie nas nie zatrzyma. Potrzeba, aby ulice nasze były pod sznur wyciągnięte. Taka jest wola twego ojca, a wiesz zapewne, iż jeśli on czego żąda, to...
— Pewnie dokona, ponieważ ciebie wujaszku zrobił szeryfem.
— Wiem, wiem — zawołał Ryszard — gdybym mógł uczyniłbym go królem. Braciszek ma najserdeczniejsze serce w Stanach Zjednoczonych i byłby wybornym królem... to jest, gdyby miał dobrego pierwszego ministra. Lecz co to ma znaczyć? Słyszę rozmawiających w tych krzakach... Miałożby się tu co knuć przeciw prawom? Wypada mi natychmiast począć spełniać obowiązek. Zbliżmy się nieco i obaczmy co się tu święci.
Tak rozmawiając postępowali naprzód i oddaliwszy się od domu, znajdowali się już na gruncie, gdzie Ryszard zamyślał wyciągnąć ulice i postawić nowe domy, gdy pomnożenie się ludności tego wymagać będzie.
Lecz obecność człowieka w tem dzikiem jeszcze miejscu, tem się tylko objawiła, iż w pierwiastkowych czasach osiadania wytrzebiono najbliższą część lasu; gdy jednak nie nastąpiło potem karczowanie, ponieważ się znajdowały w niewielkiej odległości grunta sposobniejsze do uprawy, przeto liczne odrostki wybujałe około każdego pnia sosny, utworzyły bardzo gęsty lasek. Szum wiatru poruszającego wierzchołki tych drobnych drzewek nie dozwalał słyszeć kroków Ryszarda i Elżbiety, gęste zaś posplatane gałęzie krzaków zawsze zielonych, dostrzedz ich nie dozwalały. Skutkiem tych dwóch przyjaznych okoliczności, przybliżyli się do miejsca, w którem młody strzelec, Natty Bumpo i