miar próbować i nie złą ma rękę. John ma wyborne oko do strzału, mnie zaś tak drży ręka, gdy się obawiam chybić, iż to mi nie dozwala dobrze wziąć na cel. W czasie ostatniego opadania liści, gdym zabił tę zgłodniałą niedźwiedzicę, mającą dwoje dzieci, obaliłem ją pierwszym wystrzałem, lecz to zupełnie inna rzecz.
— Tak jest — zawołał młodzieniec, trzymając szyling dwoma palcami, tonem zdającym się dawać do zrozumienia, iż znajdował w swem ubóstwie rozkosz zmięszaną ze zmartwieniem — tak, oto cały mój skarb. To i moja strzelba, są wszystkiem co mam na świecie! Teraz dopiero będę prawdziwym mieszkańcem lasów, i na samo tylko polowanie, jako na środek utrzymania się liczyć mogę. Dalej, Natty, potrzeba odważyć na głowę ptaka wszystko co nam pozostało i jeśli ty strzelać będziesz, niechybnie dopniemy swego.
— Wolałbym lepiej, aby to był John Olivierze, taką masz chęć pozyskania ptaka, iż pewien jestem, iż to samo sprawi, że chybię. Ci Indyanie w każdym czasie strzelają dobrze, nic nie wstrząśnie ich nerwów. Johnie, oto szyling, bierz moją strzelbę i ruszaj palić do indyka.
Indyanin podniósł głowę z miną posępną i przez chwilę patrzał w milczeniu na swych towarzyszów.
— Kiedy John był młodym — rzekł nakoniec — promień wychodzący z oczu nie leciał prościej od jego kuli. Drżał Mingo skoro go dojrzał podnoszącego swą strzelbę. Orzeł chociażby aż do obłoków się wznosił, szybując po nad wigwam Szyngaszguka, musiał jednak zapłacić daninę ze swych piór i życia. Kiedy Szyngaszguk strzelał po dwa razy? Lecz patrzcie teraz na te ręce, drżą one jak daniel gdy zasłyszy wycie wilka. Czyliż to dla tego, że John stary? I od kiedyż to siedemdziesiąt zim mogą uczynić starym wojownika mohegańskiego? Biały to przynosi mu starość, rumem posługuje się jak tomahawkiem przeciw Indyaninowi.
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/181
Ta strona została przepisana.