Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/189

Ta strona została przepisana.

powiadam wam. Zaraz mam strzelać i o tem ostrzegam. Ty zaś Brom możesz się pożegnać ze swym indykiem.
— O chwilę proszę — zawołał młody strzelec — ja także chcę próbować szczęścia. Masz Bromie, oto mój szyling, raz chcę wystrzelić.
— Możesz tego chcieć — rzekł drwal — lecz jeżeli choć jedno piórko zbiję z ptaka, do czego podówczas będziesz strzelał? Musisz mieć wiele pieniędzy w swej kieszeni ze skóry danielowej, kiedy naprzód zakupujesz możność strzelania, której podobno mieć nigdy nie będziesz?
— Co ci do tego, czy mam pieniądze w kieszeni? — odparł dumnie zapytany. Weź ten szyling Bromie, ja chcę strzelać drugi z porządku.
— Nie tak gorączkowo — rzekł Kirby, spokojnie narządzając skałkę przy swej fuzyi. Mówią, iż dziurę masz w ramieniu, tak, iż mniemam, że Brom mógłby dozwolić ci strzelać za połowę opłaty. Winienem nadto powiedzieć, iż nie tak to łatwo dotknąć głowy lub szyi ptaka w tak wielkiej odległości, o czem się przekonasz, jeśli po mnie strzelać będziesz, co wszakże jak mniemam nie nastąpi.
— Nie przechwalaj się, Billy Kirby — rzekł Natty opierając kolbę swej fuzyi o śnieg — wystrzeliwszy raz tylko do ptaka, albowiem jeśli młodzieniec nie trafi, a w tem nic dziwnego, że chybić, może, bo ma rękę zdrętwiałą od rany w ramieniu, ja po nim strzelam. Może podobna do prawdy, że i ja nie mam już ręki tak pewnej,, jak kiedyś, lecz sto yardów niczem jest dla tak długiej fuzyi.
— Co, stary Natty i ciebie tu widzę! — zawołał jego przeciwnik — wyśmienicie, obaczymy komu się uda. Lecz ja cię wyprzedzam stary mój towarzyszu, a wszystko każe wnosić, iż ja zjem twój obiad.
To mówiąc podniósł strzelbę, aby wziąć na cel ptaka, kiedy murzyn krzyczał ze wszystkich sił.
— Za daleko się posuwasz Billy Kirby! Wineneś cofnąć się o krok, szczerze poczynaj z biednym murzynem. Dalej