Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/22

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ DRUGI.
W każdym kraju, pod pieczą niebieskiej rżeniecy

Mędrzec znajdzie bezpieczny port od nawałnicy:
Pomyśl, że nie król ciebie zsyła w obce strony,

Lecz ty króla wyganiasz ze swojej uchrony.
SZEKSPIR, Ryszard II.

Prawie na lat sto dwadzieścia przed epoką naszego opowiadania, jeden z przodków Marmaduka Temple’a przybył do Pensylwanii ze sławnym założycielem tej osady, z którym łączyła go przyjaźń i jedność religijnego wyznania.
Stary Marmaduke, który używał tej dziwnej nazwy przydomku do imienia jako prerogatywy rodzinnej, przybył na ziemię dającą opiekę prześladowanym, ze znacznym zapasem kapitału, za który nabył wiele tysięcy morgów ziemi pustej i zaopatrywał nią wielu przybywających nowych osadników. Zażywał on z powodu swej pobożności i wzorowych obyczajów powszechnego szacunku u współwyznawców i piastował wśród nich ważne urzęda. Na szczęście swoje rozstał się z tym światem, nim się dowiedział, że zubożał zupełnie. Nadmienić trzeba, że był to los, który spotkał wielu ludzi, który wnieśli swe majątki do kolonij wewnątrz kraju.
Nawykły do wygód, niezdolny znosić trudów i kłopotów właściwych nowo tworzącej się społeczności, majętny przychodzeń ledwo przez wyższość oświecenia i fortuny zdołał czas niejaki utrzymać swój stopień, lecz skoro