kolwiek ułomnego, na którem kora nie zdrowa, nie świeża, lub nie gładka, albowiem i drzewa mają swe choroby jak ludzie, obrać zaś drzewo chore dla wydobycia z niego soku, jest to jedno, co wziąć konia słabego na nogi, by jechać pocztą, lub siekierę tępą do zwalenia drzewa.
— Wszystko to bardzo dobrze Billy, lecz po jakich znakach odróżniasz drzewo chore od zdrowego?
— A jak doktor poznaje człowieka chorego na febrę? rozpatrując jego skórę i biorąc za puls — rzekł Ryszard.
— Pan Jones zbliża się do prawdy — mówił Billy. Bez wątpienia, tylko ściśle oglądając drzewo i korę, dokładnie poznaję. Otóż kiedy już z drzew dosyć się zebrało soku, napełniam nim kotły i nakładam ogień. Naprzód potrzeba, aby ogień był mocny, dla prędszego wygotowania wody, kiedy płyn poczyna się zgęszczać i stawać się podobnym do melissu, jak to, co widzisz w tym kotle, nie nadto trzeba podniecać ogień, inaczej spalisz cukier, a cukier spalony nigdy nie jest dobrym. Natenczas przelewasz łyżk ąpłyn z jednego kotła do drugiego, i zostawiasz go tak, by później za włożeniem weń kija czepiał się go i ciągnął. Wszystko to wymaga starania i uprawy. Kiedy cukier pocznie się układać w ziarna, są niektórzy, co kładą glinę na spod form, lecz to nie jest ogólne prawidło, jedni to czynią, inni nie czynią. Jakże więc panie Le Quoi, czy dobijemy targu?.
— Ja daję za funt takiego cukru dziesięć soldów panie Billy.
Pan Le Quoi wymówił te wyrazy dziesięć soldów po francuzku i Billy Kirby tego nie zrozumiał.
— Nie, nie — rzekł on — pieniędzy mnie trzeba. Jednakże jeśli chcesz zrobić zamianę, dam ci to, co z całego tego kotła otrzymam, za gallon rumu, a jeśli dodasz do tego płótna na dwie koszule, weźmiesz i meliss. Możesz być pewnym, iż jest dobry, nie chcę oszukiwać. Sam kosztowałem, nigdy lepszy syrup nie wyszedł ze środka klonu.
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/226
Ta strona została przepisana.