Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/228

Ta strona została przepisana.

— Z boleścią — rzekł — widzę marnotrawstwo panujące w tym kraju, zapamiętale tu nadużywają dobrodziejstw, któremi natura wzbogaciła. Ty sam Kirby nie jesteś wolny od zarzutów w tym względzie, zadajesz tym drzewom śmiertelne rany, kiedy najmniejsze nacięcie byłoby dostatecznem. Powinienbyś pamiętać o tem, iż wieki upłynęły nim te drzewa wzrosły, a gdy znikną one, nikt z nas nie ujrzy, kiedy się ta strata wynagrodzi.
O to się jednak bynajmniej nie troszczę, sędzio, lecz zdaje mi się, iż tyle jest drzew w tym kraju, iż nie należy się obawiać zupełnej ich zaguby. Jeśli grzechem jest walić drzewa, miałbym z czego zdać sprawę, własnemi bowiem rękami zwaliłem lasu więcej niż na pięćset włok w Stanach Nowego Yorku i Wermont, a w tym spodziewam się przynajmniej do tysiąca dopełnić tę liczbę. Ręce moje stworzone do topora, nie żądam innego dla siebie zajęcia się. Lecz Jared Ransom mniemał, iż cukier w tym okręgu stanie się tego roku rzadkim, gdyż przybywa znaczna liczba nowych mieszkańców, wziąłem się przeto do wyrabiania go tej wiosny.
— Dopóki wojna niszczyć będzie świat stary — rzekł Marmaduk dopóty będą przybywali mieszkańcy w nowym.
— Nie ma więc tak złego wiatru, sędzio, któryby dla kogokolwiek nie był przyjaznym. Wątpliwości nie podlega, iż kraj się zaludnia, lecz nie wiem dla czego zdajesz się tyle przywiązywać do drzew, jak do własnych dzieci. A jednakże ileż ich wytrzebiłeś na grunta?
— Nie mówię ci, iż chcę, aby kraj ciągle był okryty drzewami, Kirby, lecz utrzymuję, iż nie należy ich niszczyć bez potrzeby, jak gdybyśmy za rok doczekali nowych. Zresztą, nieco cierpliwości, przyjdzie chwila, kiedy prawa czuwać będą nad ich zachowaniem, równie jak nad zwierzyną, która się w nich kryje.
Uczyniwszy tę pocieszającą uwagę Marmaduk wsiadł na konia, mały orszak ruszył w drogę, by dojść do celu zamierzonej przez Ryszarda przejażdżki i Billy Kirby zo-