Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/237

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ I.
Jedź kochany Malisie rączo, leć w zawody;
Śpiesz się, unikaj naglącej przygody.“
Walter Scott. Pani Jeziora.

Drogi otsegskie, wyłączywszy główne gościńce, w epoce o której mówimy, były tylko szerokiemi ścieżkami leśnemi Wielkie drzewa rosnąc obok wyrytych przez wozy brózd, nie dozwalały przeniknąć promieniem słonecznym, które ledwo w południe drogę oświecić mogły. Wysychanie zatem drogi bardzo się powolnie tam odbywało; że zaś ziemia, na głębokość wielu cali ze zgniłych pierwiastków roślinnych, które się przez ciąg wieków nagromadziły, była złożona, nogi zatem końskie dosyć stałej podpory nie miały.
Prócz tego powierzchnia tych dróg była nierówna, wyniosłe karcze na kilka cali wystawały nad ziemię, a pnie sosen wznoszące się tam i owdzie, nietylko trudną do przebycia, ale nawet niebezpieczną drogę czyniły. Te zawady, któreby przeraziły mniej przywykłe do nich oczy, żadnego kłopotu krajowcom spoufalonym z niemi nie sprawiały, a konie również do podobnego rodzaju drogi przyzwyczajone, kłusowały wyśmienitym krokiem po gruncie, któryby Europejczycy za niepodobny do przebycia osądzili. W wielu miejscach na korze drzew, znaki nacięte siekierą, jedynie