Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/241

Ta strona została przepisana.

siłach i bardziej jeszcze zrażeni.Nie mogłem wówczas zostać bezczynnym; zakupiłem znaczną ilość zboża w magazynach pensylwańskich, naładowałem niem statki, w Albany, spławiłem je Mohawkiem, a tu sprowadziłem zboże końmi, którem rozdzielił stosownie do potrzeb każdej rodziny. Sporządzono sieci do łowienia ryb w rzekach i jeziorach, zdaje się, że niebo sprzyjając nam cud sprawiło; niezmierna gromada śledzi, zbaczając od swoich zwykłych szlaków, puściwszy się z biegiem Suskehanny, weszła do jeziora w tak wielkiem mnóstwie, iż się zdawała je napełniać. Łowiliśmy tedy śledzie i od tego czasu nasza się pomyślność zaczęła.
— Tak — rzecze Ryszard — pod mojem przewodnictwem odbywało się ich solenie, i ja sam potem je rozdawałem. Byłem nawet przymuszony zalecić Beniaminowi, ażeby na około mnie z lin obwód zrobił, albowiem hołota, która się dla odebrania swojej cząstki zgromadzała, żyjąc od dawnego czasu samą tylko dziką cebulą, zarażała mię wyziewami czosnku. Tyś Elżusiu bardzo wtenczas jeszcze była maleńką, i znać nie mogłaś wszystkich naszych utrapień, albowiem staraliśmy się troskliwie, ażebyś ani ty, ani twoja matka żadnego w nich uczestnictwa nie miała. W tym roku na chowie moich wieprzów i moich indyków bardzo chybiłem.
— Kto zna tylko ze słyszenia prace około nowej osady — rzekł Marmaduk — nie pojmuje z wielu trudami i cierpieniami przedsięwzięcie to jest połączone. Ten kanton, jeszcze w twoich oczach Elżbieto, dzikim wygląda, ale cóż to za różnica od tego, jakim on był, kiedym tu stanął po raz pierwszy. W pierwszej chwili za mojem tu przybyciem zostawiłem towarzyszów moich na dolinie dziś Wiśniową zwanej, a sam udając się ścieżką przez dzikie zwierzęta wydeptaną, wdrapałem się aż na wierzchołek góry, którąm potem górą Widzenia nazwał. Tam wlazłem na drzewo i usiadłszy na gałęziach jego wierzchołka, przypatrywałem się więcej niż godzinę tej puszczy milczącej. Gdzie tylko dosięgnąć mzgłem okiem, lasy niezmierne widziałem. Je-