Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/247

Ta strona została przepisana.

zsiąść z konia, a Ludwika ściskając go za rękę, rzekła z zapałem wdzięczności przytłumionym głosem:
— Teraz panie Edwardzie, ojciec i córka winni mu są życie.
Przez resztę dnia nie było pogody, a przed słońca zachodem wszystkie ślady mającej nastąpić wiosny zniknęły i wszystko bielejącą się jednostajnie powierzchnię śnieżną oczom wystawiało.