Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/25

Ta strona została przepisana.

w stolicy Pensylwanii, lecz pod jego jednego tylko imieniem, chociaż zysk miał być wspólny. Effingham wymagał tego dla dwóch przyczyn i pierwszą z nich usilnie starał się zataić przed swoim przyjacielem. Była to duma. Zająć się handlem i chociażby za pośrednictwem innej osoby szukać ztąd dochodów, zdawało się to potomkowi rycerskiego domu rzeczą zbyt poniżającą i gdyby świat dowiedział się o przedsięwziętym dopiero układzie, uważałby siebie za zhańbionego na zawsze.
Ale prócz miłości własnej, miał drugi słuszniejszy powód żądać tej tajemnicy. Ojciec jego nie tylko że podobnież był uprzedzony względem handlu, nadto jeszcze szczególnie nie cierpiał Pensylwańczyków, dla tego, że będąc jednego razu z częścią swojego pułku wysłany na granice Pensylwanii dla zatrzymania postępu Francuzów, z kilku pokoleniami indyjskiemi połączonych, nie mógł skłonić spokojnych kwakrów do wzięcia oręża na obronę ich kraju. Gdy więc zmuszony o własnych tylko siłach walczyć z nieprzyjacielem, drogo opłacił zwycięztwo, samo imię kwakra, stało się u niego przedmiotem wzgardy.
Stary żołnierz nie był nigdy zwolennikiem miłujących pokój uczniów Foxa. Ci ludzie prowadzący wzorowe i spokojne życie, zawsze z pogodnym umysłem w świat poglądający, rozwijali się także fizycznie; kiedy więc weteran patrzył na zbudowanych silnie i rosłych kolonistów, wyrażał się o nich z pogardą, mniemał bowiem, że takich olbrzymów powstrzymywał od wzięcia broni w rękę tylko upadek ducha i moralności. Zdawało mu się równie, że pod pokrywką ścisłego przestrzegania form religijnych, nie mogło się ukrywać głębokie nabożeństwo i żyć prawdziwy duch religijny. Edward znając wstręt ojca ku tym ludziom, nie chciał aby się dowiedział o spółce zawartej z kwakrem, bez żadnej innej poręki, prócz jego uczciwości.
Ojciec Marmaduka, jakeśmy już powiedzieli, był potomkiem towarzysza i spółwyznawcy Penna; lecz pojąwszy