Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/252

Ta strona została przepisana.

komu, gdyż są tak niewinne jak młody jelonek idący za łanią. Ale teraz doświadczam drżączki, poglądając na te nieszczęśliwe stworzenia unoszące się w powietrzu, bo tego tylko potrzeba, żeby cała miasteczkowa zgraja za niemi się wysypała. Cierpliwości, cierpliwości! Pan Bóg nie pozwoli zawsze niszczyć według upodobania tego co sam stworzył, skończy on na oddaniu sprawiedliwości gołębiom, równie jak i każdemu. Owoż i pan Olivier, który, jak widzę nie lepszy od innych, bo daje ognia śród tego motłochu, jak gdyby strzelał na Mingów.
W liczbie strzelców był Billy Kirby, który nabijał i strzelał bez przestanku, nie podnosząc nawet głowy w górę, i który śmiał się do rozpuku, widząc jak jego ofiary aż na głowę mu spadały. Dosłyszał on co Natty wymówił i wziął na siebie danie mu na to odpowiedzi.
— Co ci się stało stary Bumpo? — zawołał. Godzi się to wyrzekać, dla tego, że zabijamy nieco gołębi? Gdybyś ty równie jak ja był przymuszony obsiewać dwa lub trzy razy zboże przez nie zjedzone, nie miałbyś tyle nad temi żarłokami politowania. Nuże! dalej dzieci! zabijajcie tych rabusiów! to lepiej niż do indyka strzelać.
— Może to być lepiej dla ciebie, Billy Kirby — odpowiedział stary myśliwiec z gniewem — i dla każdego innego kto nie umie kulą ugodzić do swojego celu. Ale to jest rzeczą niegodną tak strzelać do gromady ptaków dla ich niszczenia. To może być wolno temu tylko, kto nie jest w stanie trafić jednego odłączonego od innych. Można zjeść, jeżeli się komu podoba, gołębia, bo gołąb, bez wątpienia, równie jak i mnóstwo innych istot stworzony jest dla użytku człowieka, ale dla zjedzenia jednego, nie godzi się dwudziestu zabijać. Kiedy ta chętka mnie napadnie, wychodzę sobie do lasu, wybieram tego, który mi się podoba, i zabijam go, nie tykając i piórka innych, żeby ich tam i sto na jednem się drzewie znajdowało. Ale ty tego nie zrobisz Billy Kirby, nie ośmieliłbyś się nawet tego próbować.