Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/269

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ IV.
Opłakane zdarzenie! trzej majtków nielada,
Wraz z dzielnym naczelnikiem, na łeb w wodę wpada.
Faliconer.

Kiedy tak rybacy robili przygotowania do podziału, Elżbieta ze swoją, przyjaciółką oddaliła się od ich gromady, przechadzając się wzdłuż brzegów jeziora. Ciemność bardziej się jeszcze wzmogła w czasie wyciągania sieci, a chociaż blask ognia rzucał światło dosyć żywe na przedmioty w pobliżu leżące, sprzeczność ta podwajała jeszcze pomrokę otaczającą inne, będące w odległości znaczniejszej. Znalazły się wkrótce w miejscu, gdzie noc czarna zupełnie je przed oczyma rybaków zasłaniała, chociaż ci znajdując się około ogniska, zupełnie przez nie widzianymi byli.
— Oto przedmiot, który byłby godzien pędzla dobrego malarza — rzekła Elżbieta. Przypatrz się tylko rysom twarzy drwala, z jaką to radośną miną pokazuje mojemu wujaszkowi Ryszardowi rybę wielkości niezwykłej! I obacz z jak dostojną twarzą mój ojciec spogląda na tych ludzi, którzy rozbierają na gatunki ryby. Zdaje się być zamyślonym i melancholijnym, jak gdyby się lękał, ażeby dzień podziału ryby nie stał się dniem nadużycia i zbytku. Czyżby z tego nie był piękny obraz Ludwiko?
— Wszak wiesz miss Templ, że ja talentu rysowania nie posiadam.