Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/272

Ta strona została przepisana.

Drugie światło, nie tak żywe jak pierwsze, i kształtu ostrokręgowego ukazało się w tej chwili. Znajdowało się ono za pierwszem w niewielkiej odległości i szło w ślad za wszystkiemi jego poruszeniami. Za kilka chwil można było rozpoznać, że to drugie światło było tylko odbiciem się pierwszego w wodach jeziora. Przedmiot, jakikolwiek on mógł być, ku nim się szybko w prostej linii posuwał.
— Możnaby niemal wierzyć, że to jest zjawisko nadprzyrodzone — rzekła Ludwika, ciągnąc swoją przyjaciółkę ku stronie rybaków, od której się oddaliły.
— To jest przepyszny widok — rzekła Elżbieta.
Przedmiot, na który miały zawsze oczy zwrócone, stracił nagle kształt swój foremny, powiększył się w objętości bez stracenia swojego blasku i ukazał się migającym płomieniem przed niemi, kiedy równocześnie z tylu wszystko ciemnościami głębokiemi było okryte.
— Eh! Natty Bumpo! czy to ty? — zawołał szeryf. Zbliż się tylko tu, a ja ci dam podostatkiem ryb godnych pokazać się na wielkorządcy stole.
Światło zmieniło zaraz kierunek zmierzając ku stronie ogromnego stosu, przy którym się Ryszard znajdował. Lekkie czółenko wysunęło się z łona ciemności i ujrzano Nattego, który stał na tym ułomnym statku, robiąc ze zręcznością doświadczonego flisa długim drągiem uzbrojonym na końcu żelazem kształt haka mającym, który mu służył za wiosło dla popędzania łódki po powierzchni jeziora, ile razy głębokość wody pozwoliła mu się o dno opierać. Na przodzie czółna znajdował się człowiek, którego wyraźnie dostrzedz nie można było, ten kierował jego biegiem za pomocą wiosła zażywanego ze zręcznością dowodzącą wprawy. W tej chwili Natty, hakiem swojego drąga poruszył korzenie sosnowe, które płonęły na ognisku żelaznem, a żywsze światło, które ztąd powstało, pozwoliło rozpoznać rysy ogorzałe, oraz czarne i przenikające oczy Johna Mohegana.
Czółno ciągle krążyło wybrzeżem, w pewnej odległości, aż póki się nie znalazło naprzeciwko stosu Ryszar-