Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/280

Ta strona została przepisana.

Otworzył na chwilę oczy, spojrzał na około siebie wzrokiem obłąkanym, jak gdyby się w nieznajomym kraju znajdował, i utracił przytomność. Położono go w wielkiej łodzi, i tak się potężnie zmierzając do brzegu, wzięto do wioseł, iż w przeciągu dwóch minut już się przy nim znaleziono. Ryszard z niecierpliwością pragnący się dowiedzieć w jakim stanie znajdował się jego faworyt, wszedł do wody aż wyżej pasa, i pomógł Kirbemu do podniesienia go ku ognisku, gdzie dopiero zaczął do siebie przychodzić, wtenczas kiedy szeryf wydawał następujące rozkazy:
— Biegaj, Kirby, biegaj do miasteczka, i przynieś stamtąd beczkę, w której ja ocet robię, śpiesz się tylko, nie marudź nad wypróżnieniem octu. Kup u pana Le Quoi tytuniu i pół tuzina fajek. Poproś u Pettibony o flakonik z solą i o flanellową spódnicę. Powiedz doktorowi Elnatanowi, ażeby przybywał natychmiast, albo raczej niech mi przyszłe lancet. Cóż to, bracie Marmaduku, co to zamyślasz? Każesz połykać rum człowiekowi, który i tak już pił do zbytku.
Tymczasem Beniamin ściskał jeszcze w rękach sitowie, którego się był uczepił, oczy miał wpół-otwarte, a płucami robił z taką siłą, jak miech kowalski, chcąc zapewne wynagrodzić minutę bezczynności, na którą były skazane. Ponieważ z największą determinacyą trzymał mocno wargi stulone, powietrze wciągane mogło tylko wchodzić przez nozdrze, tak, że raczej możnaby powiedzieć było, iż chrapał zamiast oddychania.
Butelka, którą Marmaduk przybliżył do gęby swojego intendenta, miała działanie talizmanu. Usta się jego otworzyły, ręce opuściły sitowie i ujęły się podanej flaszy, oczy jego, które spozierały na przemiany z obłąkaniem na tych wszystkich, którzy go otaczali, wlepiły się w niebo i w tej chwili zdawał się odzyskiwać życie. Nieszczęściem dla skłonności Beniamina, jak tylko pociągnął nieco, dała mu się czuć potrzeba oddychania tak gwałtownie, jak po zanurzeniu się w wodę, i przymuszony był oddalić od gęby butelkę.