Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/294

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ VI.
Mów ukochany ojcze, głosu twego brzmienia
Najsłodszych uczuć w sercu sprawiają wrażenia.
Milman.

Pewnego pięknego poranku na początku lipca, Marmaduk z Ryszardem wsiedli na koń dla odbycia wyprawy, która aż nadto się opóźniła, zważając niecierpliwość szeryfa, a w chwili ich odjazdu Elżbieta z Ludwiką weszły do przysionku, wybierając się do odbycia przechadzki pieszo.
Miss Grant miała na głowie nie wielki kapelusik z zielonego jedwabiu, z pod którego jaśniały oczy płomieniem przyćmionym słodką, zwyczajną jej łagodnościa. Ale w postawie Elżbiety znać było panią domu. Trzymała w ręku za wstążki kapelusz w kształcie egipskim, przeznaczony dla przykrycia pięknych splotów jej czarnych włosów, zdobiących czoło i spadających na ramiona.
— Czy wychodzisz na przechadzkę Elżusiu? — zapytał pan Templ. Pamiętaj o upale lipcowym moje dziecię, i nie idź tak daleko, ażebyś przed południem nie mogła powrócić. Czemu nie weźmiesz parasola? Czy się nie lękasz ażeby ci słońce płci nie popsuło?
— I coż to szkodzi? tem więcej będzie do mnie podobną — odezwał się Ryszard — teraz małoby się kto zgodził, że jesteśmy dziećmi dwóch sióstr rodzonych, chciałem