— Miss Templ, ojciec jej — rzekł z lękliwością — zdaje się nie być kontent, że się panie wybierają na przechadzkę w góry bez towarzystwa. Jeżeli panie mi pozwolą?...
Elżbieta przerwała:.
— Czy mój ojciec poruczył panu 01ivier Edwardowi objawić mi swoje nieukontentowanie.
— Przebóg miss Templ! albom się ja niezgrabnie odezwał, alboś pani źle mię zrozumiała. Wszystko com chciał powiedzieć jest to, iż się zdawało, że był niespokojny, i że ja prosiłem panie o pozwolenie mi wzięcia fuzyi zamiast tej wędki i odbycia przechadzki pod moją eskortą.
. Wdzięcznam panu Edwardowi, ale gdzie nie masz niebezpieczeństwa, tam nie potrzeba eskorty. Nie przyszłyśmy jeszcze do tego, ażeby nam nie wolno było błądzić pomiędzy naszemi górami bez przybocznej straży, a gdyby i tego była potrzeba, znalazłybyśmy ją łatwo Braw! pójdź sam, Braw!
Ogromny pies, o którymeśmy już mówili, wyszedł ze swojej budy na wezwanie swej młodej pani i kręcąc ogonem, układał się przy jej stopach.
— Pójdźmy Braw rzekła Elżbieta — służyłeś kiedyś wiernie swojemu panu, posłużyć możesz teraz jego córce. Udała się na przechadzkę, a pies wstając natychmiast, spojrzał na mą okiem pojętnem, i udał się za nią właśnie jakoby zrozumiał.
— Do widzenia się panie Edwardzie — rzekła Elżbieta uśmiechając się — życzę panu szczęśliwego połowu. Staraj się, ażebyś nam na obiad przyniósł porządnego pstrąga.
Ludwika idąc, obejrzała się wielokrotnie dla widzenia, jak Edward przyjął odmowę której doświadczył.
— Lękam się, ażebyśmy nie zmartwiły tego biednego chłopca rzekła — jeszcze stoi na tem samem miejscu, na któremeśmy go zostawiły oparty na swojej wędce. Może rozumie, żeśmy przez pychę nie przyjęły jego towarzystwa.
— W takim razie domysł jego słuszny — rzekła miss Templ zdając się wychodzić z głębokiego marzenia i nie