Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/299

Ta strona została przepisana.

łowu. Ale w chwili, kiedy się znajdował jeszcze w niepewności, na drugiem z dwóch miejsc wzmiankowanych postrzegł lekkie czółno swoich dwóch przyjaciół i widział, jak Natty z Moheganem połowem ryb byli zajęci. Widok ten rozstrzygnął wątpliwość, silnie robił wiosłem dla połączenia się z nimi, i w kilku minutach jego łódka znalazła się obok czółna.
Dwaj starcy skinieniem głowy okazali mu przychylność, ale nie mówiąc ani słowa, ani też swojego zatrudnienia nie przerywając. Edward ze swojej strony także przynętą opatrzył wędkę i rzucił ją do wody również ani słowa do nich nie mówiąc.
— Czy byłeś w chałupie? — zapytał go nakoniec Natty.
— Tak jest — odpowiedział Edward — i wszystko tam znalazłem jak zwykle, wyjąwszy, że ten cieśla, sędzia pokoju, ten pan Hiram Doolittle krążył na około. Alem dobrze drzwi zatarasował, i rozumiałbym, że się dwakroć zastanowi, nim się je wybijać odważy. Wreszcie nadto jest bojaźliwy, żeby się do psów zbliżyć ośmielił.
— Nie można nic dobrego powiedzieć o nim — rzekł Natty, wyciągając z wody pstrąga miernej wielkości. Umiera chęcią wejścia do mojej chałupy, i już miał bezczelność dwakroć u mnie dopraszać się o to, ale zawsze mu tego odmówiłem pod rozmaitemi pozorami, i długo czekać będzie aż tam postawi nogę za mojem pozwoleniem. Otóż co to znaczy mieć prawa, potrzeba takich ludzi do ich wykonywania.
— Nadużywa on dobroduszności szeryfa, ażeby go użyć za narzędzie do swoich zamiarów — rzekł Edward i lękam się, ażeby ta ciekawość kłopotu nas nie nabawiła.
— Jeżeli będzie się bawił krążeniem około mojej chałupy — rzekł Natty — może mię to narazić na koszt jednej kuli.
— Strzeż się tego bardzo — powiedział Edward — byłoby się to na sprawiedliwą prawa surowość narazić. Cóżby się z tobą stało! byłby to dzień bardzo dla nas opłakany!