Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/307

Ta strona została przepisana.

czas kiedy płynął w niewielkiej od rybaków odległości, szyją wysmukłą porząc wodę jak rudlem galery, Bumpo powstał, widoczne znaki niecierpliwości okazując. Jeżeli mamy użyć jego własnych wyrazów: ten daniel przemknął, mu się przed wiatrem, a on nie zdołał oprzeć się pokusie.
— Co za piękne stworzenie — zagadnął — jakie okazałe rogi! Człowiek mógłby powiesić całą swą odzież na tych rosochach. Wreszcie Lipiec jest ostatnim miesiącem, mięso musi już nabierać dobroci. Potrzeba mi nowej pary obuwia.
Tak mówiąc, odwiązał powróz przywiązujący łódkę Edwarda do jego czółna, i rzucając koniec do jeziora, zawołał:
— Do wioseł Johnie, do wioseł, to zwierzę jest głupie, że nas na taką wystawia pokusę.
Mohegan usłuchał natychmiast i za pierwszem poruszeniem wioseł, czółno oddaliło się od łódki Edwarda.
— Pomyślcie tylko nad tem co zamierzacie robić moi przyjaciele — zawołał młodzieniec. Zastanówcie się, że jesteście na widoku miasteczka, i że sędzia Templ oświadczył, iż rozkaże ukarać według wszelkiej surowości prawa każdego, któryby nie w porze właściwej daniela zabił.
Przełożenia tego nie słuchano, dwaj starzy myśliwcy nie przestawali pędzić za danielem, który nie był dalej jak o pięćdziesiąt sążni, a Edward także robiąc wiosłami w niewielkiej za nimi płynął odległości.
Bumpo wziął strzelbę, podsypał na zapał prochu, zmierzył do daniela, ale wnet położył broń bez wystrzału.
— Na co tracić nabój — rzekł — on się nam nie może wywinąć. Do wioseł Moheganie, trzeba nam się do niego bardziej przybliżyć. Wreszcie chcę dla niego zostawić drogę ratunku, jeżeli się może wpław uratować, tem lepiej dla niego.
Stary Indyanin tak szybko popędzał czółno, iż w kilka minut znaleźli się prawie obok daniela.