na których oko przyjemniej spoczywało, i które grunt przyjaźniejszy uprawie obiecywały. W niektórych miejscach tych lasów widać było wznoszącą się po nad drzewami lekką mgłę dymu, co zwiastowało pomieszkanie ludzi i początek wydobywania gruntu z pod lasu. W powszechności te nowe osady z początku były odosobnione i w niewielkiej liczbie, ale ta szybko się pomnażała i dom samotny stawał się w końcu lat kilku, punktem środkowym małego miasteczka. Ledwo nie pod stopami podróżnych, u podstawy góry, z której się spuszczali, rozległość kilkomorgowa dawała znać przez swoją doskonałą równość, że to, coby ktoś mógł wziąć za małą płaszczyznę, było jeziorem, którego powierzchnią zima pokryła kryształem potrząśnionym śniegiem. Strumień spadający z góry pobliskiej, a którego bieg oko mogłoby skreślić za pomocą krzewów rosnących nad jego brzegami, wpadał do tego jeziora, przerżnąwszy wężykiem całą dolinę. Na południu tego pięknego stawu, rozciągała się równina nie bardzo szeroka, ale wzdłuż mil kilka zajmowała, na której ukazywały się rozmaite pomieszkania, świadczące o żyzności ziemi. Nad brzegiem jeziora widzieć się dawało miasteczko Templtone.
Pięćdziesiąt zabudowań rozmaitego kształtu, po większej części drewnianych, składały to miasteczko. Budowa ich odznaczała się, nie tylko przez brak zachowania wszelkich prawideł architektonicznych, i zupełny niedostatek dobrego gustu, co dowodziło także, że budowle te wzniesione były z ogromnym pośpiechem. Na pierwszy rzut oka przedstawiała się wielka różnorodność barw. Niektóre domy były obielone, do upiększenia innych użyto tej kosztownej barwy tylko od frontu. Inne pokostowane były na czerwono. Wiele domów starszych przybrało pod wpływem czasu i powietrza barwę orzechową. Ugrupowanie domów pokazywało niby chęć naśladowania ulic większego miasta. We wszystkiem zresztą widać było, że architekt myślał raczej o potrzebach przyszłych pokoleń, niż o wygodach współczesnego.
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/32
Ta strona została przepisana.