— Część tego wszystkiego jest prawdziwa, całość dosyć do prawdy podobna.
Wszystko jest prawdziwe, sędzio, wszystko prawdziwe. Owoż tymi towarzyszami, którzy z nim mieszkają od niejakiego czasu, są, stary wódz indyjski, ostatni, czy też jeden z ostatnich ze swojego pokolenia, i młodzian o którym powiadają że jest synem jakiegoś agenta angielskiego z Indyanki spłodzonym.
— Któż to powiada? — odezwał się Marmaduk z zajęjęciem, jakiego jeszcze dotąd nie okazał.
— Kto? zdrowy rozsądek, odgłos powszechny. Ale słuchaj póki się wszystkiego nie dowiesz. Młodzieńcowi temu nie zbywa na talentach. Tak, ma on w sobie to, co ja nazywam pięknemi talentami, odebrał jakie takie wychowanie, umie się bardzo dobrze, jeżeli chce, znaleźć w towarzystwie. Teraz bracie Marmaduku, czy nie mógłbyś mi powiedzieć, jaka pobudka mogłaby połączyć z sobą trzech ludzi takich jak: John Mohegan, Natty Bumpo Olivier Edward?
— Jest to zapytanie, którem sobie zadawał bardzo często, Ryszardzie i nigdym na nie odpowiedzi wynaleźć nie mógł. Czyś przeniknął tę tajemnicę, albo czy tylko względem niej masz domysły.
— Domysły! nie, nie, bracie Marmaduku, mam fakta, fakta pewne i niezaprzeczone. Wiesz, że się znajdują miny w tych górach, albowiem słyszałem jakeś mówił, że w ich znajdowanie się wierzysz.
— Rozumując przez analogią. Ryszardzie, ale za żadna pewność nie zaręczając.
— Aleś słyszał o tem rozprawiających; widziałeś próbki minerałów, tego zaprzeczyć nie możesz. Wreszcie rozumując przez analogią, jak powiadasz, ponieważ znajdują się minerały w Ameryce południowej, dla czegóżby się nie miały w północnej znajdować.
— Nie przeczę, żem słyszał mówiących iż domyślają się o bytności min w tym kraju, i że mi przyniesiono próbki
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/330
Ta strona została przepisana.