Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/34

Ta strona została przepisana.

się nie może dobrego bez jego pomocy, skłonność, którą miał do wścibiania się wszędzie i ta okoliczność, iż był bratem przyrodnim p. Templea, wystarczały, ażeby sir Jones wyszedł na gatunek totumfackiego w sędziowskim domu.
Lubił przypominać, iż zbudował dwa domy dla Marmaduka; jeden naprędce tymczasowy, a drugi stały. Pierwszy był tylko przestronną szopą drewnianą, pod którą przez lat trzy rodzina przemieszkiwała, wtenczas kiedy pod jego przewodnictwem wznoszono dom drugi. W tem przedsięwzięciu nie mało mu pomogło doświadczenie pewnego cieśli angielskiego, który opanował jego umysł, pokazując mu niektóre architektoniczne rysunki, i rozprawiając uczenie o gzymsach, floresach, kapitelach; zachwalał przed nim nadewszystko porządek złożony, który jak powiadał cieśla Hiram Doolittle, był zbiorem wszystkich innych i najpożyteczniejszym ze wszystkich, gdyż pozwalał wszelkich odmian i wszelkich dodatków, których potrzeba lub dziwactwo mogły wymagać. Ryszard udawał, jakoby Doolittla miał tylko za istnego ompiryka w swojej sztuce, atoli zawsze na przyjęciu wszystkich jego widoków kończył. Wspólnie tedy uradzili plan budowy mieszkania dla Marmaduke’a, a budynek ten służył odtąd za pierwowzór dla całej okolicy.
Pana Doolittla „struktura rzymska“ była mieszaniną różnorodnych stylów, ale uznana została za dogodną, bo pozwalała na wszelkie dowolne zmiany.
Dom zbudowany pod kierownictwem Ryszarda, był regularnym czworobokiem, był z kamienia, przestronny i wygodny. Od warunków tych nie chciał odstąpić Marmaduk, resztę pozostawiając inwencyi Ryszarda.
Kierownicy artystyczni martwili się najbardziej tem, ze dom z kamienia był zbyt twardym materyałem, żeby można robić upiększenia architektoniczne. Był to materyał w istocie za twardy dla narzędzi robotników, którzy obrabiali tylko sosny i klony w górach, o których strzelcy utrzy-