Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/345

Ta strona została przepisana.

— To jest prawda, ale do tego dzieła potrzeba niezłomnego człowieka.
— Ah! ab! — rzekł Billy uśmiechając się — będzie więc opór?
— Eh! eh! — odpowiedział Hiram — osoba jest nieco kłótliwa i o jej sile dobre chodzi mniemanie.
— Słyszałem razu jednego jak się chełpił — dodał Jotham — iż nie było człowieka, od Mohawku aż do Pensylwanii, któryby w stanie był z nim walczyć.
— Doprawdy! — rzekł Kirby powstając — nigdy więc zapewne o boki jego nie obiły się kułaki Wermontczyka? I jakże się ten zuch nazywa?
— Jak go nazywają? — powtórzył Jotham — jest to...
— Milcz — zawołał Hiram. Wymieniać go jest rzeczą prawu przeciwną, Kirby, chybabyś wykonał przysięgę jako dozorca specyalny. Jest to interes jednej minuty. I ma się rozumieć, że ci zapłacą.
— I cóż mi dacie? — zapytał Kirby, przewracając z miną obojętną karty grubej biblii leżącej przed Hiramem — czy będzie czem opłacić głowę strzaskaną?
— Płaca będzie uczciwa — odpowiedział Hiram.
— Do stu katów płaca! — zawołał Kirby — tyle dbam o nią, ile o dwuletnią sosnę. Mówicie zatem, że ten zuch chełpi się, iż jest najsilniejszym z całego kraju? Nie gniewałbym się dowodząc mu, że się rzeczy mają przeciwnie. Na wiele on cali wysoki?
— Wyższy jest od ciebie — odpowiedział Jotham — i...
Niecierpliwość drwala nie pozwoliła mówić mu dalej. W twarzy Billego Kirby nie było żadnej dzikości, ani grubiaństwa, wyraz jej dobroduszność pełną próżności oznaczał; ale jak wszyscy, którzy się nie mają czem lepszem pochlubić, pysznił się ze swojej nadzwyczajnej siły, a podnosząc swoje żylaste ramię i dłoń szeroką, zawołał:
— Dosyć, dosyć — ustawcie waszą książkę, wysłuchajcie mię przysięgi, a ja was przekonam, że kiedy ja przysięgam to nie napróżno.