z umiarkowaniem. Starość, nałogi i niewiadomość Nattego nie mogąż mu stać za obronę?
— Mogą zmniejszyć winę, lecz nie usprawiedliwić go zupełnie. Możnaby było żyć w towarzystwie, gdyby ludzie wystrzałem odpowiadali władzom sądowym? W takimże to celu żaludniłem pustynie, rozszerzyłem cywilizacyą?
— Gdybyś umiarkował drapieżność zwierza dzikiego, które przed kilką godzin życiu twej córki groziło, byłoby rozumowanie stosowniejsze do okoliczności.
— Olivier! — krzyknęła Elżbieta.
— Ciszej, córko! młody człowiek jest niesprawiedliwy, ja mu do tego powodu nie dałem. Przebaczam Wpanu tę jego uwagę, bo znam przyjaźń która go wiąże z Nattym, i że to ona uniosła go za granice przyzwoitości.
— Tak jest, jestem jego przyjacielem i dumny jestem z tego. Prosty, nieokrzesany i bez oświecenia, może mieć nawet przesądy, chociaż zdanie jego o ludziach jest bardzo prawdziwe. Ale ma serce, serce panie, któremuby przebaczyć można tysiące uchybień. Nigdy on nie opuści przyjaciela, o nie! ani psa nawet swojego.
— Jest to szacowny charakter panie Edwardzie, nigdy jednak nie miałem szczęścia ściągnąć na siebie względów jego, każdym czynem i słowem starał się mnie odpychać, znosiłem to jego postępowanie tak jak dziwactwo starca, i kiedy stanie jako obwiniony przedemną, mogę zapewnić, że tem się nie skłonię do sroższego sądzenia jego przestępstwa.
— Przestępstwa! — przerwał Edward. Jestże to przestępstwem nie puścić do siebie nikczemnego natręta? Nie mości panie! jeżeli jest wina w tej sprawie, ta pewnie nie z jego strony pochodzi.
— Z czyjejże mój panie — zapytał pan Templ, poglądając ze zwykłą spokojnością na młodzieńca drżącego ze wzruszenia.
Pasował się aż dotąd Edward ze swemi namiętnościami, aby utrzymać krew zimną, ale ostatnie zapytanie wpra-
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/359
Ta strona została przepisana.