Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/360

Ta strona została przepisana.

wiło w zapomnienie się i ogień tłumiony z tem większa mocą wybuchnął.
— Z czyjej? — krzyknął z popędliwością — i pan mnie o to pytasz? Nie odpowież na to własne wasze sumienie? Przybliż się do tego okna, spojrzyj na tę bogatą dolinę, na piękne jezioro i te pyszne góry, zapytaj własnego serca czyje są one, jakim sposobem stałeś się ich właścicielem i do kogo prawnie należeć powinny? Wezwij świadectwa Nattego i starego Mohikanina, zobacz, nie uważająli ciebie jako przywłaściciela cudzego dobra.
Marmaduk wysłuchawszy całej perory bez okazania innego uczucia prócz zadziwienia, odpowiedział:
— Pan Edward zdaje mi się zapomina z kim mówi, słyszałem że jesteś potomkiem dawnych właścicieli tego kraju, ale małą zbyt korzyść odnieść musiałeś z wychowania, jeśli ci nie okazało ważności prawa białych do tej ziemi. Jeżeli to prawda, że masz przodków pomiędzy Indyanami, oni to jej odstąpili moim naddziadom, a mnie Bóg świadkiem, jeżelim źle użytkował. W moim domu dałem panu przytułek, ale w tej chwili opuścić nas powinieneś. Po słowach jakie z ust pana słyszałem, pod jednym dachem żyć nie możemy. Proszę do mego gabinetu, wypłacę mu to, co winienem. Jeżeli zechcesz usłuchać rad do których wiek mnie upoważnia, to niewczesny pański postępek nie zagrodzi mu jeszcze drogi w dalszem życiu.
Niepowściągniona gwałtowność uczuć Edwarda, gdy się uciszać zaczęła, wzrokiem obłąkanym prowadził za odchodzącym Marmadukiem i stał niejaki czas nieporuszony, jakby człowiek pozbawiony zmysłów. Nakoniec przychodząc do siebie, zwrócił się w stronę, gdzie Elżbieta jeszcze siedziała na sofie z głową zwieszoną na piersi i twarzą w rękach ukrytą.
— Miss Templ — powiedział do niej głosem słodyczy i poddania się pełnym — jam się zapomniał, zapomniałem o pani. Słyszałaś co mówił ojciec, dziś jeszcze opuścić was