Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/361

Ta strona została przepisana.

muszę, lecz nie chciałbym odchodzić obciążony gniewem twoim pani!
Elżbieta zwolna głowę podniosła, na twarzy smutek się jeszcze malował. Lecz wkrótce oczy jej czarne zwyczajnym ogniem zabłysły i na twarz żywe wybiły kolory.
— Ja panu przebaczam — rzekła postępując ku drzwiom — i mój ojciec przebaczy podobnież. Nie znasz nas jeszcze, lecz przyjdzie dzień w którym zmienisz powzięte o nas mniemanie.
— O tobie pani! — przerwał Edward — nigdy nie zmienię! nigdy! raczej...
— Mówić, nie słuchać pana chciałam. Jest coś w tej sprawie, czego zrozumieć dobrze nie mogę, ale pomimo to, co tu zaszło, powiedz Nattemu, że może polegać na naszej przyjaźni i niech się bardzo nie troszczy. Starania pańskie nie mogą mu nadać większego prawa do serc naszych nad to, które sam nabył, ani też postępowanie pana nie zmniejszy obowiązków, jakie jemu winniśmy. Bądź zdrów Olmerze, obyś mógł być szczęśliwym.
Edward chciał odpowiedzieć, ale tak nagle wyszła, iż jej i w przedpokoju nie znalazł. Wstrzymał się nieco, jakby zastanawiając się nad tem, co miał dalej począć, a nie wchodząc do Marmaduka udał się do chaty trzech myśliwych.