Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/367

Ta strona została przepisana.

— Cóż mi tu znowu zrobiłeś — zapytał — dwóch zapaśników? Czy bitwa jaka była w miasteczku? Już to zwyczajnie, abym się tylko na krok oddalił...
— Jest to sędzia z panem Edwardem — odpowiedział Beniamin przerywając rubasznie.
— Sędzia w bitwie z panem Edwardem — odezwał się Ryszard. Piękny przykład daje parafii. Ależ do licha! więcej tu wypadków w trzydziestu sześciu godzinach, niż było przez sześć miesięcy.
— To prawda, mości Jonesie. Widziałem Boadiceę atakującą jedną korwetę, widziałem jak ona stłukła, zabrała, koniec końcem że mniej było pisania w dzienniku tego okrętu, niż na mojej tablicy. Z tem wszystkiem jednak nie przyszło do bitwy między sędzią i panem Edwardem, skończyło się na pocisku słówek, które sobie raczyli powiedzieć.
— Bądź łaskaw jaśniej mi to opowiedz, Beniaminie. Bez wątpienia, poszło o kopalnią. Tak, tak, już widzę, poznałem po tym człowieku z motyką na plecach. A ty słyszałeśże sprzeczkę?
— Broń Boże, nie chodziło tu o kopalnią mospanie; oni tylko swój sposób myślenia wyłożyli nawzajem, bez żadnych ogródek. Mogę o tem mówić najlepiej, bo okno było otwarte i ja nieopodal stałem. A co do tej figury, to wcale nie motyka na plecach, lecz kotwica. Czyż pan nie widzisz, drugi ząb na grzbiet się zakrzywia, może troszeczkę za blisko, ale mniejsza z tem? To tylko znaczy, że młody człowiek zerwał kotwicę i w świat popłynął.
— Jakto? Edward wyniósł się z domu?
— Tak jest, wyniósł się.
Nowe wypytywanie rozpoczęło się i Ryszard acz nie łatwo, dowiedział się nietylko o rozprawie Edwarda z Templem, lecz jeszcze o daremnem usiłowaniu Hirama i o sposobie jakiego użył Natty na odpędzenie go od swojej chałupy. Ledwo nasz gorliwy urzędnik wysłuchał historyi, którą Beniamin opowiadał, osłaniając ile było można zły postępek Nattego, porwał za kapelusz, Beniaminowi kazał bramę