Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/369

Ta strona została przepisana.

Do spełnienia tego przedsięwzięcia, trzeba nam moi przyjaciele odwagi i roztropności. Odwagi, abyście się nie dali przestraszyć strzelbą tego człowieka i psami których do obrony używać może, roztropności, znaczy się tutaj potrzeba baczności i uwagi, ażeby nie wypuścić z pomiędzy nas jego i dla wielu innych przyczyn których wyszczególniać nie mam potrzeby. Okrążycie jego chatkę około, a jak tylko krzyknę: naprzód! ci którzy najbliżej drzwi będą, rzucą się do mieszkania zbrodniarza i schwytają go, niedając mu czasu do namysłu. Rozdzielcie się zatem, ażebyście z cicha podeszli każdy z innej strony, a ja zejdę nad brzeg jeziora, naprzeciw drzwi samych. Ten punkt ataku biorę na siebie, wy mnie tam znajdziecie do utworzenia potrzebnego łańcucha działań w podobnych razach.
Mowa ta, którą Ryszard układał i w myśli powtarzał w ciągu marszu, sprawiła skutki jakich się był powinien spodziewać. Otworzył on oczy swych ludzi na trudność i przypadki przedsięwziętej wyprawy, lecz jeśli nie zapalił w nich odwagi, wpoił dokładnie potrzebę roztropności, nie tylko zachowali przyzwoitą ostrożność w rozchodzeniu się, by szmeru żadnego nie zrobić, nadto jeszcze każdy z nich starał się iść jak najpowolniej, aby towarzyszom dać czasu do ich uprzedzenia.
Ryszard najdłuższą miał do odbycia drogę, tak się zdarzyło jednakże, iż przybył pierwszy. Skoro tylko stanął nad brzegiem jeziora, wykrzyknął ogromnym głosem umówione słowo: Naprzód! i sam tylko posłuszny własnemu rozkazowi, pobiegł na miejsce gdzie była chatka Nattego, dosyć zdziwiony, że czujne psy nie odpowiedziały szczekaniem na odgłos jego. Ale podziwienie jego bardziej jeszcze wzrosło, gdy zamiast chaty znalazł tylko reszty kurzących się części i kiedy niekiedy płomienie wybuchające.
Osłupiały na ten widok, na który się wcale nie przygotował, tak się zdziwił, że słowa przez czas niejaki wymówić nie mógł, postąpił jednak naprzód skoro usłyszał, że służba podchodziła, niemniej zdziwiona jak ich dowódzca