Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/377

Ta strona została przepisana.

— To... tak z sobą mieliśmy niejakąś rozmowę, ale ja jemu w głos czytałem mandat na rewizyą?
— Pan zbaczasz od pytania. Czy zabraniał panu wstępu? proszę o odpowiedź tak, albo nie?
— Powiadam panu, że on był w złym humorze, i... ale ja mandat mam w kieszeni, jeżeli sąd życzy go przejrzeć...
— Odpowiadaj wprost i bez żadnych wykrętów — z gniewem powiedział sędzia — czy obwiniony zabraniał wstępu do domu swego?
— Hem!... tak... ale...
— I czy po tym oporze trwałeś jeszcze w chcęci wejścia do niego?
— Tak jest, lecz miałem w ręku mandat na rewizyą.
— Niech pan Lippet zapytuje dalej.
Lecz ten widząc, że odpowiedzi Hirama pomyślne wrażenie zdziałały dla jego klienta i rozciąganiem nie chcąc osłabić obrony, rzekł z miną pewnej pogardy:
— Nic więcej nie mam do pytania; ubliżałbym pojęciu panów przysięgłych, gdybym jeszcze choć słowo chciał mówić.
— Daję głos panu prokuratorowi generalnemu — powiedział sędzia.
Van der School zdjął okulary, położył je na stole, spojrzał na drugi dekret zaskarżenia, który trzymał w ręku i skończył oświadczeniem, że polega na zdrowem zdaniu sądu i przysięgłych.
— Mości panowie przysięgli — zawołał sędzia wstając ze swego miejsca — słyszeliście akt oskarżenia i zeznanie świadka; chwilę panów zatrzymam moją uwagą, że jeśli słudze sądowemu wzbraniają wykonanie mandatu jemu powierzonego, ten ma niezaprzeczone prawo wezwać do pomocy każdego obywatela, wszystkie zaś czyny obywatela tym sposobem powołanego, zasługują na opiekę prawa. Do was należy osądzić czy okoliczność podobna mogła nadać moc sędziemu pokoju do wejścia w dom obywatela, pomi-