Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/383

Ta strona została przepisana.

przez jedną godzinę u pręgierza, miesiąc jeden więzienia i opłatę stu dollarów do skarbu publicznego, oprócz tego, póty z więzienia wypuszczać wzbrania, póki suma wypłacona nie będzie.
— Skądże chcecie bym dostał pieniędzy — zawołał Natty — sądzicież że dollary rosną w lesie? Powiedźcie sami gdzie mam ich znaleźć. Nie sędzio, to niepodobna, myśl jak ci się podobać będzie, nie potępisz jednak ostatnich dni starca na srogie więzienie.
— Jeżeli masz co powiedzieć przeciw wyrokowi sądu, tedy cię słuchamy — odpowiedział Marmaduk.
— Czyż tego nie dosyć, kiedy mówię że nie mam pieniędzy? Jakże chcecie abym zarobił sobie kiedyście mię zamknęli? Czyż przez kraty więzienia złoty deszcz spadać będzie? Nakłońcie ucho do słuszności. Wypuśćcie mnie do lasu, gdzie nawykłem oddychać świeżem powietrzem, dzień i noc będę polował, a jeżeli jeszcze nie odegnaliście z kraju waszego wszystkiej zwierzyny, nimby jesień zeszła mógłbym dla was tę sumę zapracować.
— Ścisłe wykonanie prawa do mnie należy — odpowiedział sędzia.
— Nie mówcie mi o waszych prawach Marmaduku Templu. Zwierzę dzikie czy dbało o nie gdy głodne było i spragnione krwi i ciała dzieciącia waszego? Dziecię przed Bogiem uklękło, błagało go o większą łaskę niż ta, o którą ja proszę, a Bóg je wysłuchał. Teraz więc, gdy moją prośbą pogardzisz, mniemasz może, że Bóg cię nie usłyszy?
— Obowiązki ojca, Natty, nie powinny być na przeszkodzie obowiązkom sędziego.
— Jeszcze nie byłeś sędzią, panie Templu, gdym pierwszy raz te góry oglądał? byłeś jeszcze dzieckiem na ręku matki noszonem. Czyżeś zapomniał dnia w którym na brzeg jeziora wylądowałeś, wówczas więzienia nawet nie miałbyś na pomieszkanie? Nie zastałemże skóry niedźwiedzia do spania, nie nakarmiłemże zwierzyną głodu twojego? Aniś pomyślał natenczas aby zabicie daniela występkiem być