Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/391

Ta strona została przepisana.

ani czasu ani sposobu do użycia jakiejkolwiek obrony, gdyż Beniamin korzystając i z dogodnego położenia i przewyższającej swej siły, targnął go nagle i na ziemię obalił, przyciągnąwszy go potem za obie nogi, przymusił siedzieć naprzeciw siebie. Zebrani dokoła nie nadto sprzyjali Doolittlowi, aby go chcieli bronić, Jotham zaś zanadto tchórz, aby miał się narażać.
— A co, zgiąłeś pawilon, ty pyszny statku kontrabandowy — wykrzyknął Beniamin — ani mi rusz kotwicy, bo cię zatopię. Znam ja cię oddawna, wiem, że pod wszystkiemi znakami pływasz, stosownie do okoliczności. Płaszczysz się łotrze przed panem Jonesem w jego obecności, a za oczyma z babami staremi i wszystkiemi plotkami to go za żebra wieszasz. Czy nie dosyć ci było usidlić biednego i poczciwego starca, którego podeszwy nie wart jesteś? Przyszedłeś jeszcze urągać się odjąwszy mu wszelką obronę? Już to oddawna chciało mi się z tobą porachować, teraz czas dobry przyszedł, a więc gotuj się do obrony, bo zaraz sypnę ognia z obu rzędów okrętu.
— Jotham! Jotham! — krzyczał Hiram — przywołaj tu straż. Panie Pengillan, pamiętaj, że jestem urzędnik, zabraniam tedy panu naruszać pokoju publicznego.
— Nie masz tu między nami ani pokoju, ani rozejmu — odpowiedział Beniamin podnosząc nań rękę. Myślałbyś lepiej o obronie, bo widzisz pięść, która ciężej na cię spadnie, niż młot na kowadło, a możesz jeszcze prosić o pardon.
— Uderz mnie, jeśli masz śmiałość — odezwał się Hiram — uderz, a ja... Więcej już nie mógł powiedzieć, gdyż Beniamin lewą ręką przy dławił mu gardło i głos zatamował.
Już nie było żadnej wątpliwości o zamiarach Beniamina, bo i prawa ręka, którą trzymał podjętą ze ściśnioną pięścią, spadła z całą mocą na głowę sędziego pokoju i nie podjęła się chyba na spadnięcie powtórne. Nieład i zamieszanie rozeszło się po całem zgromadzeniu, jedni ze