Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/394

Ta strona została przepisana.

niego. Prawda tylko, że nie jesteśmy jednego kalibru. A biliśmy się z zarzuconemi kotwicami, tak właśnie jak w porcie Port-Praja, gdzieśmy mieli potyczkę z Suffrenem.
Ryszard sądził, że mu godność nie pozwalała odpowiadać na taką rozmowę, kazał więc wstąpić więźniom do mieszkania przeznaczonego dla nich, drzwi za nimi zatrzasnął i zamknął żelaznemi prętami, poczem sam odszedł.
Przez resztę dnia, Beniamin zajęty był przyjmowaniem mnóstwa odwiedzających go osób u kraty jego więzienia i niejedną szklankę toddy i flipu ze znajomymi wychylił, Bumpo zaś przechadzał się z wyrazem niespokojności na twarzy, z głową na piersi pochyloną. Pod wieczór przyszedł Edward pod okno i cicho lecz z poruszeniem rozmawiał z Nattym, który się potem trochę uspokoił. Billy Kirby najdłużej pod oknem bawił, około ósmej, odniósł wypróżnioną flaszę do Śmiałego Dragona, stary strzelec zawiesił kołdrę na oknie, aby natrętni nie przychodzili mieszać jego spokojności i żadnego odtąd szmeru w izbie więźniów nie było.