— Natty! Natty Bumpo! — wołała po kilka razy odwracając się na wszystkie strony, ale oprócz echa które jej odpowiadało w lesie, nikt się nie odezwał.
W tem gdy wołać przestała, dał się słyszeć odgłos, w niejakiej odległości pod jej stopami, jakby w chwili mocnego dmuchnięcia, uderzył kto ręką po gębie i raptem oddech zatamował. Ani wątpiła że to Natty lękając się wydać, użył takiego sposobu by ją uwiadomić o miejscu schronienia, i zaraz udała się ku temu zkąd odgłos wyszedł. Zeszedłszy stóp ze sto, ujrzała małą płaszczyznę skalistą, ręką natury zdziałaną, drzew nie wiele wyrastających z otworów pomiędzy skałami dawało się widzieć. Elżbieta stanęła nad brzegiem wyniosłości, z przerażeniem spojrzała w przepaść otwierającą się pod nią, lecz szelest z pomiędzy suchych liści wydobywający się, w inną stronę zwrócił jej oczy. Pomimowolnie się wstrzęsła na widok ukazującego się przedmiotu, lecz nie z przestrachu, gdyż zaraz postąpiła ku niemu.
Stary Mohegan siedział na ogromnym pniu dębu nietkniętego ręką ludzką, oczy jego bystro były utkwione w Elżbietę, wejrzenie podobne przeraziłoby kobietę mniej odważną i mniej jego samego znającą. Sfałdowane na biodrach pokrycie zostawiało na widoku ramiona i wyższe części ciała. Medal Waszyngtona miał zawieszony na piersiach, wiedziała Elżbieta że tę ozdobę w ważnych tylko kładł wydarzeniach. Długie i czarne włosy zagładzone na głowie, okazywały czoło i oczy jego, które zazwyczaj pokrywał. Na uszach szeroko przeciętych, miał pozawieszane rozmaite cacka srebrne, pomieszane z paciorkami szklannemi, podług upodobania i zwyczaju Indyan. Podobne do tych ozdoby dźwigała chrząstka jego nosa, Czoło pomarszczone przerzynały w rozmaitym kierunku pomalowane linie czerwone, które się na twarzy wykręcały stosownie do dziwacznych myśli jego lub zwyczaju narodowego. Całe jego ciało tym samym sposobem pomalowane było. Jednem słowem, postać
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/413
Ta strona została przepisana.