Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/417

Ta strona została przepisana.

John jest ostatnim z jego pokolenia, a ono zniknie z tych gór, gdy jego powołają.
Stary dowódzca pochylił się naprzód, łokieć na kolanach oparł i zdawał się oddawać dolinie ostatnie pożegnania. Wszystkie przedmioty jeszcze były wyraźne, chociaż powietrze coraz się bardziej chmurzyło i miss Templ czuła coraz większą w oddychaniu trudność. Wzrok Mohegana zmieniał się stopniami, oko smutku przybrało wyraz obłąkania, postać jego podobna była prorokowi w momencie natchnienia.
— Duch jego złączy się z duchem ojców jego w nadpowietrznej krainie, — mówił dalej — będzie miał źwierzyny tak obficie jak ryby w jeziorach. Kobieta żadna narzekać nie będzie na brak pokarmu. Polować będziemy na wyżywienie dzieci, tam ludzie czerwoni będą żyć w zgodzie.
— To nie jest niebo chrześcianina Johnie, nie, — przerwała Elżbieta; — wpadasz znowu w przesądy przodków swoich.
— Wszystko poszło, rodzice i dzieci, — mówił Mohegan, — wszystko straciłem! Jeden mi syn pozostał Młody Orzeł, i ten ze krwi białych pochodzi.
— Powiedz mi Johnie — rzekła miss Templ, chcąc przerwać ciąg myśli starca, albo też powodując się tajemnym pociągiem swojego serca, — kto jest ten Edward? Zkąd masz do niego tyle przywiązania? I gdzie jest jego familia?
Wstrząsł się Indyanin na te pytania nagle zwracające myśli jego ku ziemi.
Wziął potem Elżbietę za rękę, posadził ją przy sobie i wyciągnąwszy rękę ku północy:
— Patrzaj, moja córko, — rzekł do niej — wszystko co widzisz z tej strony, tak daleko jak wzrok twój zasięga, należało do jego...
Lecz, gdy tak mówić zaczynał, kłąb dymu wybuchnął nad ich głowami i gęstemi massami nasuwając się ze wszystkich stron, nieprzejrzaną powłoką zasłonił widok na który patrzali. Miss Templ przestraszona nagle powstała,