Ta strona została przepisana.
spojrzawszy ku wierzchołkowi góry postrzegła tylko podobneż chmury, w odległości huk jakby srogiego uraganu dawał się słyszeć.
— Co się to znaczy, Johnie? — rzekła; — zewsząd dymem jesteśmy otoczeni i nieznośne czuję gorąco.
Pierwej nim stary dowódzca mógł na pytanie odpowiedzieć, dał się słyszeć głos z głębi lasu z niezwykłą troskliwością wołający.
— Johnie! gdzie jesteś? Moheganie! Las pali się! uciekaj, chwila jedna może cię zgubić!
Stary dowódzca nadął policzki i uderzając ręką po gębie wydał taki sam odgłos, jaki poprzednio ściągnął uwagę Elżbiety. W tymże czasie dał się słyszeć tentent biegącego z pośpiechem przez chrósty, i natychmiast ukazał się Edward z przerażeniem na twarzy.