a ogień was nie dosięgnie, chybaby z taką siłą mógł palić skały, z jaką pożera drzewa.
Tak mówiąc oswobodził się od swego ciężaru i posadził starego Indyanina na ziemi, oparłszy grzbietem o złomek skały. Elżbieta także usiadła; zdawała się jeszcze być silnie poruszoną i głowę miała opartą na swych rękach. Edward pobiegł na brzeg skały i zawołał:
— Beniaminie! gdzie jesteś, Beniaminie?
— Hohe! ho! — odpowiedział głos chrapliwy, zdający się wychodzić z wnętrzności ziemi — tutaj jestem na spodzie okrętu, gdzie tak gorąco jak w kotle djabła. Jeżeli Natty nie wyprawi się wkrótce na bobry, nie omieszkam natychmiast odbić od brzegu i wrócić do miasteczka, chociażbym miał wysiedzieć kwarantannę wwiezieniu i wydać tam ostatnie moje hiszpańskie pieniądze.
— Przynieś szklankę wody i wina — zakrzyczał Edward, i miej się na baczności.
— Już idę kapitanie — odpowiedział intendent. — Wody i wina! a to tylko cieńkusz. Jeślibym jeszcze miał butelkę rumu, którąm przez ostrożność włożył w kieszeń wychodząc z więzienia! Lecz wypróżniłem ją z Billy Kirby, gdy mię przystawił do brzegu drogi, na której znaleźliście mię tego ranka, albowiem rozstaliśmy się z nim w dobrej przyjaźni. Jednakże winienem powiedzieć, iż się nic nie zna na robieniu wiosłem, chociaż żegluje bardzo dobrze zaprzęgiem wołów przez skały czy też karcze, horyzontalnie wystające po wszystkich naszych drogach.
Tak mówiąc wyszedł z pieczary tej samej, do której nieco wprzód Ryszard prowadził Marmaduka i wszedłszy na skałę dach jej stanowiącą, przyniósł Edwardowi żądany napój, Edward natychmiast podał go Elżbiecie, która się napiwszy, dała mu znak, iż chce być zostawioną własnym myślom i wróciła do pierwszej swej postawy.
Posłuszny jej chęciom odwracając się, spotkał wzrok Nattego będącego przy Moheganie.
Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/432
Ta strona została przepisana.