Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/450

Ta strona została przepisana.

spowodowała go pewność, iż Natty nie miał jeszcze dosyć czasu do nabicia nanowo swej fuzyi.
— Goddam! — zawołał wyciągając rękę, a drugą trzymając na części zranionej — nie łatwo się ta sprawa zagodzi! będę ją popierał od sądów niższych aż do apellacyjnych. I obszedłszy wiąz naokoło, znowu się ukrył pod dobroczynną jego osłoną.
Tak wojenne zaklęcie w uściech urzędnika i nieulękniona postawa, z jaką się ukazał przed drzewem, zapaliły męztwo ochotników, którzy o wystrzał oddaleni byli. Razem przeto wydali krzyk potężny i społem wszyscy dali ognia, co innego nie miało skutku nad świst po gałęziach; jednakże ożywieni hukiem ruszyli naprzód do szturmu, kiedy sędzia Templ przybył. Dowiedział się on w miasteczku o wystąpieniu ochotników i celu ich wyprawy i spieszył, aby zapobiedz niepomyślnym wydarzeniom.
— Pokój! milczenie! — zawołał: — do czego te zbrojne tłumy? do czego te wystrzały? Czyliż wykonanie prawnie może się obejść bez przelewu krwi?
Jest to posse comitatus[1] — zawołał Szeryf znajdujący się w niejakiej odległości na wyżynie z doktorem Todd — i ja to...
— Powiedz raczej posse czartów! — odparł sędzia.
— Nie przelewajcie krwi! — ozwał się głos z wysokości skały, o którą się lękał Szeryf, aby nie była wysadzona na powietrze my się poddajemy, możecie wejść do pieczary.

Zadziwienie, rozkaz sędziego, to nagłe ukazanie się, wszystko się przyłożyło do wydania pożądanego skutku. Natty, który znowu nabił fuzyę, usiadł spokojnie na pniu drzewa, oparłszy głowę na rękach, a lekka piechota Templ-

  1. Pewny gatunek pospolitego ruszenia pod rozporządzeniem urzędu.