Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/452

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XX.
Czy można! był to doktor? Poznałbym go przecie
Szekspir.

Przez pięć lub sześć minut upłynionych, nim Edward i major Hartmann ukazali się znowu, Ryszard Jones i większa część ochotników weszli na taras. Ostatni ci opowiedziawszy wzajem swe bohaterskie czyny, udzielalj sobie domysły względem ogólnego wypadku wyprawy. Lecz widok dwóch rozjemców wychodzących z pieczary, zamknął wszystkim usta.
Na krześle, pokrytem niewyprawną skórą daniela, nieśli starca, którego postawili ostrożnie i z uszanowaniem wpośród zgromadzenia. Miał on głowę pokrytą włosem białym jak śnieg, odzież jego starannej czystości podobna była do tej, jaką nosiły pierwsze stany społeczeństwa, lecz zużyta aż do nitki i łatana, na nogach zaś miał obuwie takie, jakiego używają naczelnicy indyjscy i z największą pracą wyrobione. Postawa jego była poważna, trzymanie się pełne godności, lecz oczy bez wyrazu, zwracające się koleją na wszystkich otaczających, widocznie przekonywały, iż doszedł do tego kresu, w którym starość wraca umysłowi słabość dziecinnego wieku.
Natty stojąc za krzesłem, oparty na swej fuzyi, okazywał wśród tych, co się zgromadzili dla przytrzymania go,