Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/454

Ta strona została przepisana.

przezwały go Spożywaczem Ognia. Człowiek pozbawiony chaty, w której spoczęłaby jego głowa, był niegdyś panem, sędzio Templu, i prawnym dziedzicem ziemi, na której się znajdujemy.
— A więc — zawołał Marmaduk głosem żywego wzruszenia — jest to major Effingham, który znikł od niejakiego czasu?
— On nim jest, sędzio — zawołał major Hartmann i ja cię o tem zapewniam.
— A wy — zapytał Templ, obracając się do Edwarda i z trudnością wymawiając — kim więc jesteście?
— Jego wnukiem — odpowiedział młodzieniec.
Przez minutę panowało głębokie milczenie. Wszystkich oczy zwrócone były na dwóch rozmawiających, a major Hartmann, jak się zdawało, oczekiwał wypadku tego objaśnienia z większą niecierpliwością, jak niespokojnością. Nakoniec Marmaduk podnosząc głowę dotychczas zwieszoną na piersi, nie ze wstydu, lecz by w milczeniu złożyć dzięki niebu, wziął za rękę młodego Effinghama, tak bowiem na przyszłość nazywać Edwarda będziemy, i ścisnął ją uprzejmie.
— Pojmuję wszystko teraz dopiero — rzekł: — przebaczam ci wszystkie uprzedzenia, podejrzenia, wszystko przebaczam, tego tylko darować nie mogę, iżeś ścierpiał, by starzec ten żył w tak opłakanym stanie, kiedy dom mój i majątek były na wasze rozkazy.
— Nie raz wam mówiłem! — zawołał major Hartmann — iż Marmaduk Templ człowiek dzielny i wierny jak stal, że nigdy nie opuściłby przyjaciela w potrzebie!
— To prawda p. Templ — rzekł Effingham, — iż moją opinię, jaką miałem o waszych postępkach, zachwiało to? co mi mówił szanowny major Hartmann. Wiedziałem, iż on był towarzyszem i przyjacielem mojego dziada, znałem jego sprawiedliwość i dobroć serca, i udałem się na brzegi Mohawku zasięgnąć jego rady, gdym postrzegł, iż niepodobna, aby ten nieszczęśliwy starzec mógł dłużej zostawać w schronieniu, które był winien staraniom poczciwego Bumpo. Major