Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/469

Ta strona została przepisana.
Przebył poranek dni swych
W zaszczytach, bogactwie i znaczeniu;
Wieczór ich mrokiem zasępiły
Zapomnienie, cierpienia i ubóztwo;
Lecz te przeciwności osłodziło
Poświęcenie się
Starego sługi, wiernego przyjaciela,
Nattego Bumpo, przezwanego Kosmaty Kamasz.
Wnuk jego wystawił ten pomnik
Pamięci pana i sługi.

Natty zadrżał usłyszawszy swe nazwisko i uśmiech zadowolenia ożywił jego fizyognomią.
— Co mówisz p. Oliwierze? Kazałeśże wyrżnąć na marmurze imię starego sługi obok imienia starego jego pana! Niech Bóg ci nagrodzi! Jest to myśl dobra! myśl szlachetna! Pokażcie więc mi miejsce, gdzieście kazali wypisać moje nazwisko?
Z wielkim interesem ścigał on oczyma za palcem Effinghama wskazującym linią, gdzie się znajdowało jego nazwisko.
— Jest to zbytek dobroci — rzekł nakoniec — dla biednego człowieka, nie zostawującego nikogo ze swej krwi, ani swojego imienia w kraju, w którym tak długo mieszkał. Lecz cóżeście powiedzieli o skórze czerwonej.
— Zaraz usłyszysz.

Pamięci
Wodza Delawarskipgo, znanego pod nazwiskami
JOHNA, MOHEGANA, SZYNGASZGUKA.

— Gasz — zawołał Natty — Szyngaszguk jedno znaczy co Wielki Wąż. Nie należy się mylić co do nazwisk indyjskich, p. Oliwierze, zawsze one bowiem coś oznaczają.
— Każę to zmienić — rzekł Effingham, i dalej czytał napis:

On był ostatnim z narodu
Co kraj ten zamieszkiwał.