Natty zadrżał usłyszawszy swe nazwisko i uśmiech zadowolenia ożywił jego fizyognomią.
— Co mówisz p. Oliwierze? Kazałeśże wyrżnąć na marmurze imię starego sługi obok imienia starego jego pana! Niech Bóg ci nagrodzi! Jest to myśl dobra! myśl szlachetna! Pokażcie więc mi miejsce, gdzieście kazali wypisać moje nazwisko?
Z wielkim interesem ścigał on oczyma za palcem Effinghama wskazującym linią, gdzie się znajdowało jego nazwisko.
— Jest to zbytek dobroci — rzekł nakoniec — dla biednego człowieka, nie zostawującego nikogo ze swej krwi, ani swojego imienia w kraju, w którym tak długo mieszkał. Lecz cóżeście powiedzieli o skórze czerwonej.
— Zaraz usłyszysz.
— Gasz — zawołał Natty — Szyngaszguk jedno znaczy co Wielki Wąż. Nie należy się mylić co do nazwisk indyjskich, p. Oliwierze, zawsze one bowiem coś oznaczają.
— Każę to zmienić — rzekł Effingham, i dalej czytał napis: