Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/48

Ta strona została przepisana.

sławy. Przypominasz sobie, kiedym malował wiechę Śmiałego Smoka dla kapitana Hollistera; chłystek, którego całem rzemiosłem było tynkowanie domów na czerwono, narzucił mi się dnia pewnego do rozcierania czarnej farby dla odmalowania ogona i grzywy końskiej. Cóż dalej? ponieważ on machnął kilka razy pęzlem dla zapróbowania koloru, czyż nie utrzymuje dziś bezczelnie, że mnie pomagał malować wiechę. Jeżeli Marmaduk nie wypędzi go z miasteczka, ja się nie dotknę pęzla przez całe życie, a wtenczas zobaczymy gdzie się malarz-dekorator znajdzie.
Ryszard zamilkł na chwilę i odkaszlnął z poważna miną, kiedy młody murzyn, zachowując milczenie połączone z uszanowaniem, pracował nad przysposobieniem do podróży sani. Marmaduk zachowując jeszcze ostatki zasad religii kwakrów, nie chciał na swoich usługach mieć niewolników, stąd wypadło, że Aggy, z nazwiska tylko, był niewolnikiem Ryszarda Jonesa, który od niego uszanowania i nieograniczonego posłuszeństwa wymagał. Jednakże ilekroć zachodziła różnica w mniemaniach pomiędzy jego imiennym panem a rzeczywistym, murzyn, jako biegły polityk, uchylał się od dawania swojej opinii. Ryszard zagadnął po chwili znowu:
— Nie będę się dziwił, że ten młodzieniec, który był z sędzią, i który jak szalony rzucił się przed moje konie, zechce utrzymywać, że nam wszystkim życie uratował, lecz żeby on pozostał na miejscu spokojnie, w pół minuty zawróciłbym sanie bez wywrócenia. Nic tak nie kaleczy pyska końskiego, jak ciągnienie naprzód za cugle.
Tu znowu przerwał, sumienie bowiem obwiniało go wewnętrznie za taką mowę o człowieku, któremu czuł, że był winien życie.
— Kto to jest ten młodzieniec, Aggy? ja nie przypominam sobie, żebym go kiedykolwiek widział.
Murzyn nie chcąc stracić nagrody, której mu sędzia kazał się spodziewać, nie chciał się wdawać w żadne szczegóły i tylko przestał na powiedzeniu, iż go mniemał być