Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/50

Ta strona została przepisana.

zostaw mi przyjemność naśmiania się z brata Marmaduka. Jakże się ja ubawię! Ale ruszajmy i ruszajmy prędko, potrzeba, ażebym wczas przybył pomagać doktorowi do wydobycia kuli, ponieważ nie bardzo się on zna na chirurgii. Ja to trzymałem nogę starego Milligana wtenczas, kiedy mu ją odejmował.
Tak mówiąc, wsiadł do sanek, Aggy wziął lejce i sporym puścili się kłusem. Jadąc, Ryszard ciągle mówił do woźnicy, ale przybrał już ton serdeczny.
— To jest nowym — rzekł — dowodem, że ja odpowiedniem pociągnięciem lejc, dobrze skierowałem do biegu konie. Albowiem, jak można przypuścić, ażeby młodzian, który miał w ramieniu kulę, zdobył się na tyle siły, iżby tych szatanów wcielonych pomknąć potrafił. Prędzej Aggy, zacinaj dobrze biczem. Więc on to i stary Natty Bumpo, którzy położyli daniela. A brat Marmaduk nic lepszego nie zrobił, tylko że niezręcznie wpakował kulę w ramię człowieka ukrytego za sosną! Przewyborna historya! Tak bez wątpienia, będę pomagał doktorowi do wydobycia kuli.
Kiedy wjeżdżali do miasteczka, postrzegł, że mężczyźni, białogłowy i dzieci, spieszyli do drzwi i okien, ażeby obaczyć przejeżdżającego sędziego. Wydzierając natychmiast wodze z rąk murzyna, sam zajął miejsce woźnicy, a klaskając z bicza, wjechał tryumfalnie do Templtonu.