Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/96

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ IX.
Każdy biesiadnik wielbi kosztowne nakrycie,

Jak wytworne potrawy pachną wyśmienicie!
Każdy u stołu miejsce według stopnia bierze,
Wybornego kucharza wszyscy chwalą szczerze;
Każdy z góry używa rozkosznej biesiady,

Nie poznasz za godzinę gdzie były jej ślady.
(Heliogabal).

Sala jadalna, do której goście weszli, stykała się z salonem drzwiami, umieszezonemi pod urną, w której, jak Ryszard utrzymywał, mieściły się popioły królowej kartagińskiej. Była ona przestronna i w miarę zastosowana, ale wszystko tu dawało poznawać tenże sam gust, który panował w sprzętach salonowych, a ozdoby okazywały tęż samę niedostateczność w ich wykonaniu.
Postrzegano tam tuzin krzeseł pomalowanych zielono z poduszkami powleczonemi materyą, kupioną u pana Le Qui, której część zbywająca, posłużyła na zrobienie spodnicy Pettibonie, która ją właśnie tego wieczora miała na sobie. Stół był nakryty w taki sposób, iż nie można było zgadnąć z jakiego był drzewa, ale był bardzo wielki i zdawał się osadnym. Wielkie zwierciadło w ramach ze złoconego drzewa, zawieszone było na murze na przeciwko wielkiego komina, w którym rzęsisty pałał płomień, dwunastu drzewkami cukrowego jaworu podsycany.