Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

w tych stronach. Już przez czas jakiś podróżni jechali lasem, gdy ujrzeli pędzącego na chudej szkapie z małem źrebięciem owego człowieka, którego powierzchowność dziwaczną poznaliśmy powyżej.
— Czy szukasz pan kogo? — zapytał Hejward, gdy jeździec zbliżył się do nich.
— Tak, rzeczywiście — odrzekł tamten — szukam towarzyszów podróży i sądzę, że będziemy wzajemnie z siebie zadowoleni. Nie chciałem jechać razem z oddziałem wojskowym, bo nie lubię poufalić się z ludźmi, których nauczać jest mojem powołaniem. Wolałem więc przyłączyć się do państwa.
— Mówisz pan o nauczaniu — rzekł Hejward — czyżbyś pan miał wykładać sztukę wojenną?
— Bynajmniej — odparł nieznajomy — powołaniem mojem jest nauka śpiewania psalmów. Nic tak nie podnosi ducha i serca nie rozwesela; takie pienia pobożne nawet nędzne ciało umacniają. Ja też mam przy sobie zawsze książkę z nieporównanymi psalmami Dawida.