Indyanin spoglądał na niego podejrzliwie, a gdy w tej chwili odezwał się lekki szelest liści, pochwycił małą torbę, w której miał zapasy żywności i widocznie gotował się do ucieczki.
— Czemu Chytry Lis nic nie je? — zapytał znów major — może jedzenie jego nie jest dość smaczne, mógłbym w takim razie dać mu cośkolwiek z naszych zapasów.
Mówiąc to wyjmował ostrożnie jedną nogę ze strzemienia, a ręką obojętnie niby sięgnął do torby Indyanina, próbując pochwycić go za ramię. Ale nim zdołał zeskoczyć z konia, Indyanin ugodził go silnie kułakiem w piersi i obalił na ziemię, sam zaś z okrzykiem przeraźliwym poskoczył w gęstwę leśną.
W tej samej chwili dwa inne okrzyki ozwały się z strony przeciwnej. Wielki-Wąż z Unkasem puścił się w pogoń za zbiegiem, myśliwiec strzelił i blask rozjaśnił na chwilę ciemności zapadającej nocy. Major podniósłszy się, pobiegł także w stronę, skąd dochodziły go głosy Indyan i chrzęst łamanych gałęzi, lecz wkrótce spotkał myśliwca i
Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.