Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

tujesz za przykładem tych ludzi?
— Takie wyobrażenie ma Kora o opiekunie swoim? — wyrzekł Hejward z goryczą.
Kora nie powiedziała nic więcej, zbliżyła się tylko do płaczącej siostry i tuliła ją czule do siebie.

II.

W jaskini zapanowała teraz cisza głęboka, nie trwała jednak długo. Wściekłe wrzaski Huronów odezwały się znowu i zbliżały szybko. Hejward zaprowadził towarzyszki swoje do drugiej jaskini, ukrytej w głębi skały, gdzie spoczywał ranny Dawid. Kryjówka ta mogła ujść przed wzrokiem dzikich, gdyby się nawet dostali do podziemia.
Nakoniec głosy napastników dały się słyszeć tak wyraźnie, że już nie można było wątpić o obecności ich na wysepce. W parę chwil później wkroczyli do podziemia i Hejward, stanąwszy przy szczelnie osłoniętym otworze, który łączył obie jaskinie, mógł słyszeć ich wykrzykniki. Po kilkakrotnie powtarzany z radością okrzyk: “Długa Rusznica! Długa Rusznica!” zwrócił jego uwagę.