Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Słyszałem bowiem, że był to przydomek sławnego myśliwca, który ogromne usługi oddawał wojskom angielskim. Teraz dopiero domyślił się, że to on właśnie był ich przewodnikiem i dał im schronienie w tej jaskini. Huroni poznali strzelbę jego, pozostałą w kącie.
Zgraja dzikich z hałasem plądrowała w podziemiu, rozrzucając skwapliwie gałęzie, nagromadzone po kątach. Otworu, który prowadził do kryjówki, nie spostrzegli wcale, a nawet lepiej go jeszcze przysłonili sami, składając w tem miejscu gałęzie w stos ogromny. Nie znalazłszy nic, oddalili się wreszcie i znowu cisza głęboka zaległa wszędzie. Hejward zaczynał się uspakajać.
— Dzięki Bogu! — szepnęła Alicya — jesteśmy ocaleni. Ukochany ojciec nie będzie płakał po nas.
Lecz zaledwie wymówiła te słowa, gdy bladość śmiertelna lica jej pokryła, a ręce, przed chwilą do nieba wzniesione, kurczowo wyciągnęły się w stronę, gdzie druga szczelina w skale wychodziła na rzekę. Hejward spojrzał tam i z przerażeniem zobaczył dziką twarz Chytrego-Lisa, przewodnika, który ich zdradził i wydał na łup wrogom. Zapo-