miejscu twarz Mohikanina. Musieli więc stać i patrzeć bezczynnie. Udało się nakoniec Wielkiemu Wężowi oswobodzić rękę, w której trzymał nóż i ostrze jego pchnąć w bok przeciwnika. Magua padł na wznak i ani drgnął. Zerwał się zwycięzca na nogi i okrzyk zwycięstwa rozległ się po lesie: “Chwała Mohikanom!” Tak samo wołał myśliwiec, gdy nagle Chytry Lis z szybkością błyskawicy dał kozła w bok i w kilku susach zniknął w gęstwinie leśnej.
— Ha, gracko się spisał! — rzekł Sokole Oko — teraz go nie dogonimy, ale już nam szkodzić nie zdoła; jest bezbronny.
Trudno opisać uniesienia radości dwóch młodych dziewcząt i wdzięczność ich dla wybawców, którzy je od niechybnej śmierci ocalili. Kora uwolniła już z więzów ukochaną siostrę, a myśliwiec podążył odwiązać Dawida.
— Odzyskałem wierną przyjaciółkę, moją długą rusznicę! — mówił Sokole-Oko, oglądając z rozrzewnieniem broń swoją, którą dzicy wraz z własną złożyli w gęstwinie. — Huroni są chytrzy, a jednak popełnili nieroztropność, wypuszczając broń z ręki.
Strona:PL Cooper - Sokole Oko.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.